Coraz popularniejsza jest ostatnio moda na bojkotowanie Walentynek. Niektórzy nawet twierdzą, że to „obciach”. Ja także nie należę do fanów tego święta. Na pewno nie wyszłabym tego dnia na miasto, żeby przepychać się w masie ludzi okupującej co lepsze knajpki, kina i tym podobne miejsca. Nie lubię tłumu. Walentynki w mieście wzbudzają we mnie uczucia podobne do tych, które towarzyszyły mi, gdy niechcący, podczas długiego weekendu majowego, znalazłam się na Połoninie Wetlińskiej… No comment. Ponadto, mój M. ma w Dniu Zakochanych zdecydowany zakaz kupowania mi czerwonej róży;).
Ale dlaczego nie miałabym mieć
pretekstu do ugotowania czegoś dobrego w domowym zaciszu? Postarałam się zatem wydobyć z tego dnia tyle dobrego, ile tylko się dało. Może
będzie to dla Was inspiracja na romantyczną kolację, niekoniecznie w
Walentynki...
Cacciucco to prawdziwy afrodyzjak
z owocami morza – jest po prostu przepyszny! Danie to pochodzi z Livorno w
Toskanii, we Włoszech. Jego nazwa wywodzi się prawdopodobnie od tureckiego
słowa kaçukli, co oznacza mniej więcej tyle, co „ścinki”, „skrawki”. W
tym też właśnie tkwi istota tej potrawy, do przygotowania której zużywano resztki
tego, czego rybacy nie zdołali sprzedać. Według tradycji, cacciucco powinno
zawierać różne gatunki ryb i owoców morza, ale na załączonym zdjęciu można
podziwiać uproszczoną wersję tego dania – mianowicie bez ryb. Mój przepis jest
podobny do przepisu Pellegrino Artusi – włoskiego bankiera, biznesmena, ale też
podróżnika i autora jednej z najbardziej znanych książek kucharskich we
Włoszech z 1891r.
Do przyrządzenia cacciucco
potrzebne będą:
·
owoce morza (krewetki, kalmary,
ośmiorniczki, małże), ok. 500g lub 1 opakowanie – przyznam się szczerze, że w tym przypadku
użyłam mrożonych (z prostej przyczyny: są łatwiej dostępne a poza tym wystarczy
je tylko rozmrozić i odsączyć).
·
4 pomidory bez skórki, albo puszka
krojonych bez skórki (w sezonie niepomidorowym, jak obecnie)
·
natka pietruszki
·
oliwa z oliwek
·
czosnek – 4 ząbki
·
1 cebula
·
szklanka białego (w wielu przepisach: czerwonego) wina lub octu
winnego (u Artusiego był ocet, u mnie wino;)
·
sól, pieprz
Wykonanie:
Na patelnię z rozgrzaną oliwą
wrzucamy cebulę (pokrojoną w kostkę), czosnek i pietruszkę. Gdy cebula się zarumieni,
dodajemy pokrojone pomidory, sól i świeżo mielony pieprz. Po zagotowaniu pomidorów
wlewamy wino i gotujemy. (W tym miejscu Artusi każe przecedzić sos, ale ja wolę,
jak zostają w nim kawałki czosnku, czy pomidorów).
Do sosu dodajemy owoce morza i
gotujemy od czasu do czasu próbując, czy owoce morza są miękkie. (Artusi nie
podaje dokładnego czasu gotowania. Ja także nie podaję, bo po prostu nie
pamiętam, jak długo gotowałam – trzeba próbować i tyle). Gdy danie będzie
gotowe, wlewamy je do talerza i dekorujemy pietuszką. W tym wyjątkowym przypadku
polecane jest podawanie z czerwonym winem, ale z białym też jest całkiem dobre. Cacciucco można zagryźć grzanką lub bagietką.
Teraz czas na deser (także
włoskiego pochodzenia). Będzie to klasyczna panna cotta, tyle, że w romantycznym
wydaniu. Udało mi się kiedyś w jednym z dyskontów wyłowić foremki w kształcie
serduszek i w końcu się przydały;).
Składniki, które będą potrzebne
to:
- śmietanka kremówka 30% ok. 250 ml
- 3 łyżki cukru (tak naprawdę jego ilość zależy od Waszego upodobania do słodkości)
- 2 łyżeczki żelatyny
- laska wanilii
- mrożone owoce najlepiej czerwone (ja użyłam malin mrożonych, prosto od mamy)
Wykonanie:
Śmietankę zagotowujemy z cukrem i
ziarenkami wydobytymi z laski wanilii. Po zdjęciu z palnika rozpuszczamy w
śmietance namoczoną uprzednio w ciepłej wodzie żelatynę. Wlewamy do foremek
dowolnego kształtu i czekamy aż zastygnie. W międzyczasie blendujemy mrożone
maliny na mus (nie rozmrażamy ich, wtedy lepiej się blendują). Możemy dodać
cukru do smaku. Po wyjęciu deseru z foremek polewamy musem i gotowe.
Smacznego!
Jak zwykle wszystko pięknie, pozazdrościć kulinarnej inwencji!
OdpowiedzUsuń